środa, 2 listopada 2011

Rozdział IX .

           I kolejny, nudny i zwyczajny dzień. No może nie taki zwyczajny.
- Rose, patrz! - wskazuje palcem na tablice ogłoszeń, gdzie wisi wielki czarny plakat.

Dzień Halloween'owy się zbliża!
Jesteście gotowi na zło? <haha>
Impreza rozpoczyna się 31 października
O godzinie 18:30
Obowiązkowy kostium
Wstęp darmowy dla uczniów szkoły
(Inni płacą 5 zł)

- Wspaniale! Halloween! - mówię podniecona.
- Hall-o-ween? A co to jest? - pyta zdezorientowana.
- No nie mów mi, że nie wiesz? - przytykam rękę do ust, żeby się nie roześmiać.
- No niby skąd mam wiedzieć? - burczy - Przecież mieszkam w Sunset Valley - wyszeptała.
- Ech, Halloween to dzień, w którym ludzie przebierają się za potwory i chodzą od domu do domu, prosząc o cukierki. No wiesz? Potwór Diabelski, zombie, duchy, wampiry i spółka. Chodzisz już trochę do szkół i nie miałaś takiej imprezy?
- Nie. - wzdycha - No ale cóż. Przy najmniej będzie zabawa. Jak tylko Mike się o tym dowie. - uśmiecha się.
- Tak, tak już to widzę. Ty + Mike + impreza = mieszanka wybuchowa - śmieję się.
- No weź, przecież my jesteśmy spokojni. - mówi tak, jakby to było prawdą.
- Masz już plan, co założysz?
- Jeszcze nie! Ale to będzie mroczne! Zobaczysz, kopara ci opadnie! - chichota. - A ty?
- Nie jestem aż tak pomysłowa jak ty, ale coś się wymyśli.
Ktoś nas łapie za barki i potrząsa.
- Zostaw mnie pawianie!
- Odczep się, przecież nic ci nie zrobiłem - odpowiada smutno Mike.
- Urodziłeś się! To jest wielka krzywda! - warczy.
- Nie kłóćcie się!
- Cicho - odpowiada spokojnie - A ty wywłoko, dostaniesz po szkole! - pokazuje rząd ostrych zębów.
- No już się boję. Hahaha! - odpowiada dumnie brat Rose. Lecz ona już mu nie odpowiedziała.
- Chodź Scatty. - ciągnie mnie za rękę - Boże, jakiego ja mam durnego brata! Nie będę rozmawiała z nikim, kto ma niższy poziom IQ niż 10 !
- Daj mu spokój. - syknęłam.
           W tej szkole nigdy nie organizowano Halloweenu. Największą imprezą była dyskoteka, która odbyła się trzy miesiące temu, na której z resztą nie byłam, bo nasza szkoła nie potrafi robić tego typu rzeczy. Ale jeśli postanowiono zrobić Halloween'ową imprezę, to byli gotowi na krytykę albo wreszcie wiedzą jak się do tego zabrać. Nigdy nie projektowałam strojów, lecz wiem, że muszę zrobić coś magicznego. Coś co będzie pasować do tego klimatu.
           No i nadszedł oczekiwany przeze mnie dzień. Szukałam w szafie czegoś konkretnego, co spełniłoby moje oczekiwania. Postanowiłam przebrać się w starą białą sukienkę w koronki i czarne guziczki. Wyciągnęłam z lodówki czerwony sok i wylałam go na przebranie. Tak o, żeby stworzyć efekt krwi. Moje rude włosy zawiązałam w kok, które w niektórych miejscach odstają i opadają na ramiona, co nadaje całości elegancji. Paznokcie maluje na czarno i robię bardzo mroczny makijaż. Na nogi wkładam glany, zakładam płaszcz i wychodzę z domu. Idę po Rose i Mike'a.
           W słuchawkach mojego I-Pod'a słychać: Dancing in the velvet moon. Gdy stoję przed drzwiami zastanawiam się czy zapukać, lecz Rosie mi otwiera.
- Hej hej Scatty! Wchodź - zaprasza mnie ręką do środka.
- A ty jeszcze nie przebrana? - patrzę na nią spod zmrużonych oczu.
- To nie fair, ja też miałam ubrać glany. - wydyma usta - A po za tym, ślicznie wyglądasz!
- Co do butów, to możesz też je ubrać, a i dzięki. - uśmiecham się.
- Wchodź no, a nie dziękuj! - burknęła.
           Weszłam do znanego mi domu, on przynosi mi tyle wspomnień. Te chwile, kiedy byłyśmy szczęśliwe i nie przejmowałyśmy się niczym. Właśnie ta impreza będzie zaliczać się do tych normalnych rzeczy. Nie będziemy się niczym przejmować.
- Masz pomysł za co się przebierzesz? - pytam z zaciekawieniem.
- Oczywiście! Będę wampirem, a bardziej można to nazwać łowcą wampirów, który będzie tym samym stworem.
- A Mike? - pytam z grzeczności.
- To coś co się nazywa moim bratem? Nie wiem. Zamknął się w tym syfie i nie wychodzi. - zaśmiała się.
           Nagle drzwi od pokoju Mike'a otwierają się, a w nich ujawnia się facet w białej, rozpiętej koszuli, która ukazuje pod spodem umięśniony brzuch. Na nogach ma czarne rurki z krokiem w połowie ud. Przeniosłam wzrok do góry. Śnieżno biały kolor skóry kontrastował z różowymi ustami. Jego szare oczy były lekko przymknięte, wyglądał na śpiącego, jakby się właśnie obudził. Włosy miał ułożone w nieład. Zrobiło mi się słabo i upadłam na dywan.
- Co ty tu robisz i co zrobiłeś z Mikiem? - Rose rzuciła się z pięściami na nieznajomego.
- Eej wyluzuj, to ja. - mruknął pociągająco Mike.
- Yyy... - wydusiła - Ogarnij się pajacu!
- Spokój. - warknęłam. - Co ty masz na sobie?
- No.. przebrałem się na Halloween?
- W to? - ryknęłyśmy chórem - A niby kim jesteś? A dobra, nie ważne i tak wyglądasz mrocznie. - dodała Rose.
            Po wszystkich poprawkach wychodzimy do szkoły na imprezę. Wreszcie zacznie się prawdziwy melanż. Wchodzimy do budynku i spotykamy wytapetowane dziewczyny, w spódniczkach i bluzeczkach w dekoltach po pępek. Od razu myślałam, że zwymiotuję Podchodzimy do stołu z przekąskami i nalewamy sobie ponczu. Z sali dochodzi głos DJ'a, który mówi przez mikrofon.

Za trzydzieści minut organizowany jest konkurs miss mroku Halloween. Zapraszamy piękne panie - zaśmiał się - A teraz prosimy na parkiet!

-
Chodź idziemy potańczyć! - krzyknął podniecony Mike.
- Hej, a może zgłoszę się do tego konkursu? Tak dla zabawy? - uśmiecha się.
- Rob co chcesz. - mruknął brat Rose - Chodźmy na parkiet no! - zaczął ze złości tupać.
           Zaczęliśmy tańczyć jak wariaci, w ogóle to my nimi jesteśmy. Szczęśliwi chwilą. Tak zawsze chciałam, tak mogło być. Potknęłam się o własne nogi i upadłam na twarz.
- Scatty! Żyjesz? Ale wyryłaś! - zaczęli się śmiać. Spojrzałam na nich. Oni na prawdę są bliźniakami? Są nie podobni do siebie, mają inne twarze i inaczej się zachowują, ale tą cechę mają wspólną. Są kochanymi przyjaciółmi.

Konkurs miss rozpoczyna się za pięć minut. Dziewczyny, które chcą brać udział w nim proszone są na scenę.
- No cóż, czas na mnie. - zachichotała Rose i po chwili wskoczyła na scenę. Na salę wpadła Katie. Miała na sobie białe kozaczki i sukienkę tego samego koloru. Włosy były tak wycieniowane, że jej głowa stała się dwa razy większa - i dwa razy pusta -  Na pierwszy rzut oka zauważyłam, że ma doklejane rzęsy oraz dziesięciocentymetrowe tipsy. Szybko przyłożyłam dłoń do ust, żeby nie zwrócić wczorajszego obiadu, śniadania i w ogóle jedzenia z całego tygodnia. No dobrze, to jest dyskoteka, ale tematyczna! - pomyślałam. Ruszała się tak powolnym krokiem, jakby nie chciała, żeby ktoś zauważył, że nie potrafi chodzić w butach na obcasie. Przeszła koło mnie z podniesioną głową do góry a za nią jej przyjaciółka Lea.
- Duma cię rozpiera, co? Plastikowa laleczko? - syknęłam, lecz nic mi nie odpowiedziała.
Zaczęły się wybory na miss mroku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz