wtorek, 18 października 2011

Rozdział V .

           Rose z zaciekawieniem patrzyła na lustro. Widać było w jej oczach przebłysk tajemnicy, ale nie śmiałam zapytać, co ukrywa. Odwróciła głowę w moją stronę, patrzyła na mnie takim proszącym wzrokiem, lecz nie wiedziałam o co chodzi.
- No co? - zapytałam.
- Otwórz je. - odpowiedziała tak od niechcenia.
- Na prawdę tego chcesz?
- Tak.
- Nie wiem czy mi się to uda. - powiedziałam sama do siebie.
Na prawdę nie wiedziałam jak się do tego mam zabrać, nie otwierałam nigdy tego lustra. Ale nie poddawałam się. Nie mogłam inaczej. Pomyślałaby, że kłamię. Uwierzyłam. Zamknęłam oczy i poprosiłam o to, by lustro, w którym kryje się portal, otworzyło się. Widziałam to świecące światło, które nas otaczało, ten wiatr co rozczesywał nasze włosy. Poprosiłam mocno jeszcze raz. Wtedy otworzyłam oczy. Lustro na prawdę świeciło! Tym samym blaskiem co wczoraj. Chwyciłam Rose za rękę i położyłam swoją dłoń na lustrzanej powierzchni. Portal się otworzył. Wchłonął najpierw mnie, a potem ją. I znowu ten ciemny pokój. Otwieram drzwi i znowu brak mi słów. Ten widok zawsze będzie tak na mnie działał. Spoglądam na moją przyjaciółkę. Wygląda trochę inaczej niż na Ziemi. Ma na sobie białą marynarkę, białą spódniczkę i śliczne białe buty. Jej brązowe włosy są teraz luźno rozpuszczone na ramionach i lekko pofalowane.
- Eej, cz ty przypadkiem nie byłaś inaczej ubrana?
- Nie wiem skąd to się wzięło, może nie tolerują mojego ubioru i postanowili je zamienić na to. - wskazuje palcem na siebie.
- No to chodź, oprowadzę cię. - zachęcam. Ruszam w kierunku fontanny życzeń. Byłam tu tylko raz, ale wszystko kocham. Jakbym to znała od urodzenia.
- Ta fontanna spełnia każde życzenie. Wystarczy, że napijesz się i wypowiesz je.
- Na prawdę? - mówi z podnieceniem.
- Tak. - uśmiecham się, widząc, że Rose też się tu podoba.
- Poznałabym cię z Justine, ale nie mogę jej znaleźć.
- Trudno. Oprowadź mnie! Chcę znać każdy metr tego miasta
Wyruszamy w długą podróż po mieście. Sama odwiedziłam tylko domek Irmy i rynek. Więcej miejsc nie znam. Lecz nie mogę sprawić by była smutna. Mijamy domki, parki, centra handlowe, sklepy i biura. Wszystko tu jest takie przyjemnie miłe. Architektura, której jeszcze nikt nie zna jest nieziemska. Przystajemy przy jednym z domów. Potężne, drewniane drzwi są centrum wszystkiego. Po bokach rozstawione są niebieskie okienka z czerwonymi zasłonkami w środku. Gdy spoglądam na dach zdaje mi się, jakby był z czekolady. Wzdycham. Tu jest pięknie.
- Pokaż mi Irmę.
- Niestety to nie możliwe... - odpowiadam smutnie.
- Czemu? 
- Ponieważ Justine użyła magii do przejścia przez mur, a ja nie posiadam takich zdolności. Proszę wracajmy na rynek. Strasznie mnie nogi bolą. Z resztą mam ochotę na pysznego loda.
           Ruszyłyśmy w kierunku mi przeznaczonym. Z przyjemnością rozmarzyłam się o zimnej porcji orzechowego cudu. Na języku już czułam jego smak. Droga była strasznie krótka. Kładę się na jednej z ławek opuszczając zmęczone nogi. Rose siedzi obok mnie z miną, jakby chciała gdzieś pójść.
- Wiesz. Idę poszukać toalety. Wrócę gdzieś za 10 minut.
- Ok. - odpowiadam. Ufam jej. Mam nadzieję, że się nie zgubi. Wstaję resztą sił i idę do baru. Jestem strasznie głodna. Zamawiam sobie tosta z salami. Kocham to. Według mojego wyczucia już minęło tak z 30 minut. Gdy kończę mój posiłek udaję się w kierunku fontanny. Wypijam z niej łyk i wypowiadam życzenie:
- Chcę odnaleźć Rose.
Nad moją głową wiruje światło, które podpowiada mi jak mam iść. Jakimś dziwnym trafem znajduje się w ciemnej uliczce. Mur. Pięknie.
- Niby jak mam go przejść? - wzdycham z podenerwowaniem. Opieram o niego dłoń i w momencie tracę równowagę. Przeszłam przez niego. Spoglądam na doniczkę z tulipanami. Przynajmniej to jest normalne tutaj. No ale co robi Rose u Irmy? Podchodzę do drzwi i mam zamiar je otworzyć, lecz w środku słyszę kłótnię.
- No i po co ją tu ściągnęłaś? - warczy jakaś dziewczyna. To Rose!
- Przecież wiesz, że nie ma czasu. Musimy ją wyszkolić, by mogła nas ocalić. - odpowiada spokojnie Irma.
- No może i tak. Ale jednak wystawiłaś moją przyjaźń na próbę!
- Ona jest w Sunset Valley?
- Tak. - wzdycha - Czeka na mnie na placu przy fontannie.
- Musimy ją nauczyć obrony i ataku przed demonami! - podnosi głos czarodziejka. - Ty Rosie, musisz jej wszystko wyjaśnić.
Nie wytrzymuję. To boli. Otwieram z hukiem drzwi. Wszystkie osoby znajdujące się w domku odwracają się w moją stronę.
- Rose, o co tu chodzi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz